W niedzielę 27 maja LKS Lubatowa rozegrał XX serię gier o mistrzostwo klasy B. Nasza drużyna w Krośnie musiała zagrać w "10" i niestety przegrała 2:1 z miejscową Koniczynką.
["info w zakładce "więcej"]
Tym razem zagraliśmy w dziesięciu… Grzegorz Albrycht ponownie pauzował za kartki, Maciej Zając wyjechał za granicę, a Szymon Pernal… Przemilczmy lepiej ten temat. Wielkie słowa uznania należą się za to chłopakom, którzy postanowili powalczyć o dobre imię klubu w niedzielne, upalne popołudnie na dużym jak lotnisko boisku na krośnieńskim osiedlu.
Od początku spotkania przyjęliśmy defensywną taktykę, skupiając się na dobrym ustawieniu w obronie. Gospodarze od pierwszych minut przejęli inicjatywę, ale poza nielicznymi błędami w obronie graliśmy naprawdę solidnie. Mimo, że Krośnianie kilka razy zdołali zagrać piłkę za plecy naszych defensorów to sytuacje, które stworzyli nie były specjalnie groźne. Kilka razy musiał interweniować Michał Zygmunt, wygarniając piłkę spod nóg rozpędzonych napastników. Nasza drużyna w pierwszej części spotkania wyprowadziła dwie kontry. Raz Dawid Kuliga uderzył z powietrza obok bramki, a kilkanaście minut później zawiązaliśmy kontrę, w której uczestniczyli Tomek Kania, Michał Szwast i Dawid Kuliga. Na pewno można było tę akcję rozwiązać lepiej, a skończyło się na tym, że ostatni z wymienionych wbiegł z piłką w obrońcę. Do przerwy bezbramkowy remis, mimo, że piłkarze z Guzikówki posiadali sporą przewagę jeśli chodzi o posiadanie piłki.
Na początku drugiej części spotkania miejscowi przycisnęli jeszcze mocniej i przed dłuższy czas nie opuszczaliśmy swojej połowy. Nasi rywale stworzyli kilka groźnych sytuacji, ale w ich szeregach brakowało zawodnika, który wykończyłby jedno z wielu podań posyłanych spod jednej lub drugiej linii bocznej boiska. W 60 minucie przed utratą bramki uchronił nas Michał Zygmunt. „Centrostrzał” zawodnika gospodarzy z prawej strony boiska spowodował, że nasz bramkarz musiał przenieść piłkę nad poprzeczką. Oblężenie naszej bramki trwało na dobre. Bombę zza pola karnego na ciało przyjął Grzesiek Zygmunt, a także… sędzia główny spotkania. W końcu piłkarze Koniczynki dopięli swego. O ile nie sprawdzały się ich prostopadłe podania to skutek przyniósł przepiękny strzał z dystansu. Nasi gracze nie zatrzymali na ok. 30 metrze rozpędzonego przeciwnika, który korzystając z okazji huknął jak z armaty i piłka wpadła do bramki prawie w samo okienko. Trzeba przyznać, że gol przedniej urody. Na około kwadrans przed ostatnim gwizdkiem próbowaliśmy zagrać nieco wyżej, aby pokusić się o strzelenie wyrównującego gola. Niestety, zostaliśmy skarceni w najprostszy sposób. Daleki wyrzut z autu, z piłką minął się Michał Szwast, a ta spada na nogę napastnika i wpada do bramki przy dalszym słupku. Minęło kilka minut, a po drugiej stronie boiska po zagraniu Krzyśka Zygmunta, w polu karnym sfaulowany został Tomek Kania. Po chwili sam poszkodowany okazał się skutecznym wykonawcą rzutu karnego. Od 85 minuty do przodu został przesunięty G.Zygmunt, który kilka razy zamieszał w szeregach obronnych gospodarzy. Być może, jeśli wcześniej powędrowałby bliżej napastników, udałoby się strzelić gola nieco wcześniej. Nie ma jednak co gdybać, trzeba przyznać, że ze swojej roli środkowego obrońcy także wywiązał się nieźle. Niestety, przegrywamy 2-1. Mimo to na brawa zasługują wszyscy zawodnicy. Zostawili na boisku kawał zdrowia, było to widać po ostatnim gwizdku, kiedy niektórzy z problemem łapali oddech.
Za tydzień przedostatnie spotkanie sezonu. Na własnym boisku podejmiemy LKS Głowienkę. Początek meczu o 13:00.
Koniczynka Guzikówka Krosno - LKS Lubatowa 2:1 (0:0)
2:1 Tomasz Kania (k)
M.Zygmunt - G.Zygmunt, Ł.Zając II, M.Szwast, W.Szwast - M.Zima, D.Kuliga, K.Zygmunt II, A.Borek - T.Kania