W niedzielę 4 czerwca LKS Lubatowa rozegrał XXIII serię gier o mistrzostwo klasy B. Po niezłej grze przegrywamy jednak w Jasionowie 3:2.
["info w zakładce "więcej"]
Nie było przełamania po dwóch ostatnich porażkach. Nasz zespół choć z przebiegu meczu nie zasłużył na przegraną to jednak musiał uznać wyższość drużyny z Jasionowa.
Jeszcze przed spotkaniem nasza sytuacja kadrowa nie wyglądała najlepiej. Kontuzje i mniej lub więcej nieokreślone absencje zawodników sprawiły, że nasz zespół liczył zaledwie 10 osób łącznie z trenerem! Na miejscu (w Jasionowie) okazało się, że Grzesiek Zygmunt mimo kontuzji spróbuje zagrać, więc w teorii mecz rozpoczęliśmy w 11. Sam początek był całkiem udany. Mieliśmy kilka niezłych akcji, ale brakowało wykończenia. Gospodarze nie porywali swoją grą, ale to oni wyszli na prowadzenie w 25 minucie kiedy to ich zawodnik świetnym uderzeniem sprzed pola karnego nie dał szans Michałowi. Na odpowiedź naszej drużny nie trzeba było długo czekać i w 29 minucie mieliśmy remis. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Maksa nie sięgnął bramkarz miejscowych i strzałem głową do siatki skierował trener Jakub Szczurek. Kilka minut później powinno być 2:1 dla nas. Piłkę stoperowi Jasionowa odebrał Tomek Kania, ale w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę. Niewykorzystana sytuacja szybko się zemściła. W ok 41 minucie kolejny nieprzeciętnej urody strzał zza pola karnego zawodnika JKS-u ląduje w naszej bramce i znów przegrywaliśmy. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie. 2:1 dla Jasionowa.
Drugą połowę rozpoczęliśmy podobnie do pierwszej. Było kilka akcji, ale brakowało pomysłu pod bramką rywala. Dobrze funkcjonowała prawa strona w naszej drużynie, gdzie aktywny Karol Zając niejednokrotnie ogrywał swoich przeciwników czym tworzył dobre akcje dla naszego LKS-u. W ok 60 minucie zawodnik z Jasionowa dostaje swoją drugą żółtą kartkę (obie za faule na Zającu) w odstępie kilku minut i miejscowi grali w osłabieniu. Nasi próbowali to wykorzystać i sztuka ta udała im się w 71 minucie, gdy nieporozumienie w obronie gospodarzy wykorzystał Karol Zając lobując uderzeniem głową bramkarza Jasionowa. Remis nie utrzymał się długo. Kilka minut później strata w środku pola napędziła szybką akcję miejscowych, która zakończyła się podaniem w nasze pole karne, gdzie jeden z ich graczy wpakował piłkę do pustej bramki. Znów przegrywaliśmy, a w dodatku jeszcze przed golem Zająca kontuzji doznał Krzysiek Zygmunt i można powiedzieć, że mecz kończyliśmy w dziewięciu. Mimo to mieliśmy swoje szanse. Najlepsze chyba za sprawą Zająca i Michała Zimy. Ten pierwszy w czystej sytuacji uderzył zbyt wysoko nad wychodzącym bramkarzem miejscowych natomiast Michał z bliskiej odległości trafił wprost w bramkarza po strzale głową. Do końca meczu nic się nie zmieniło i z Jasionowa wróciliśmy na tarczy przegrywając 3:2.
Niedosyt po takim spotkaniu z pewnością pozostanie. Była szansa na osiągnięcie co najmniej remisu, bo jak zostało wcześniej napisane na porażkę nie zasłużyliśmy. Piłka ma jednak to do siebie, że trzeba strzelić przynajmniej o jednego gola więcej od swojego rywala i tak też zrobili to zawodnicy z Jasionowa. To co martwi to na pewno nasza sytuacja kadrowa, gdzie na drugi mecz wyjazdowy z rzędu jedziemy w dziesięciu. Dlatego trzeba pogratulować, że drużynę wsparł nasz trener i Gelo, który zagrał na własną odpowiedzialność mimo kontuzji. W następną niedzielę kolejna szansa na przełamanie. Na własnym stadionie zagramy z Nozdrzcem.
JKS Jasionów - LKS Lubatowa 3:2 (2:1)
1:1 Jakub Szczurek 29'
2:2 Karol Zając 71'
LKS: Michał Zygmunt - Szymon Pernal, Grzegorz Albrycht, Michał Szwast, Jakub Szczurek - Krzysztof Zygmunt II (kontuzja 65'), Michał Zima, Karol Zając - Grzegorz Zygmunt, Maksymilian Zygmunt, Tomasz Kania
Żółte kartki: K.Zygmunt II, Kania, Zając