W środę 10 września LKS Lubatowa rozegrał zaległą, VI kolejkę spotkań o mistrzostwo klasy C. Nasza drużyna nie pozostawiła złudzeń Szczepańcowej odnosząc kolejne wysokie zwycięstwo, tym razem 7:2.
["info w zakładce "więcej"]
Początek spotkania był nieco chaotyczny, ale w ok 3 minucie cieszyliśmy się z prowadzenia. Dobrą wrzutkę z rożnego Kuligi wykorzystał strzałem głową Łukasz Zima i mieliśmy 1:0. Kilkanaście minut później akcję Wienasza wykończył Szwast i prowadziliśmy już dwoma bramkami. Było jeszcze kilka szans na podwyższenie rezultatu, ale zawodziło wykończenie. Miejscowi nie mieli pomysłu na grę i w większości szukali swoich prób uderzeniami z dystansu. To jednak nasz team grał lepiej i zdobywał kolejne bramki. Najpierw po raz drugi Szwast umieścił piłkę w siatce rywali, a niewiele później, wracający do drużyny Tomek Kania pokonał bramkarza Szczepańcowej po raz czwarty w tym meczu. Chwilowe rozluźnienie naszych szeregów próbowali wykorzystać gracze gospodarzy, ale na posterunku byli nasi defensorzy lub Michał, broniąc kilka uderzeń graczy Szczepańcowej. W ostatniej minucie pierwszej części gry, Wiernasz w dobrej sytuacji minął bramkarza i strzałem z ostrego kąta zdobył piątą bramkę dla Lubatowej, ustalając tym samym wynik pierwszej połowy.
Na drugą połowę, świadomi wysokiego prowadzenia, wyszliśmy nieco mniej skoncentrowani i gospodarze próbowali to wykorzystać. Po kilku minutach przypominamy o sobie i próbujemy po raz kolejny zagrozić bramce rywali. Mamy sytuacje, ale brakuje ostatniego podania. W końcu po indywidualnej akcji w polu karnym gospodarzy, faulowany jest Wiernasz. Sędzia dyktuje ewidentny rzut karny, którego na gola zamienia pewnym strzałem Kamil. Później do głosu dochodzą miejscowi, którzy nie mając nic do stracenia szukali honorowej bramki. Sztuka tam udała im się w 63 min, kiedy to szczęśliwie po rzucie wolnym Szczepańcowa strzela gola na 1:6. Kolejny okresy gry to przede wszystkim brzydka, szarpana gra obydwu ekip, sporo kłótni, przepychanek, która nie powinna mieć miejsce nawet w tej klasie rozgrywkowej. Sędzia mógł, a nawet powinien pokazać sporą ilość kartek, ale w ostateczności kończyło się to na słownych upomnieniach. Po małym "przestoju", w końcu mieliśmy okazję zobaczyć "normalną" grę. Było kilka szans na podwyższenie rezultatu, jak chociażby słupek Gela, ale zawsze czegoś brakowało. W końcu piłkę z bocznego sektora w pole karne zagrał Kuliga, a tam Szwasta, ale także i swojego bramkarza uprzedził obrońca miejscowych, który w ostatecznym rozrachunku wpakował piłkę do własnej siatki. W ostatnich minutach spotkania gospodarze jeszcze raz spróbowali szczęścia w postaci strzału sprzed pola karnego i tym razem zostali nagrodzeni bramką, która ostatecznie zamknęła wynik meczu.
Podsumowując, nasza drużyna zagrała dobre zawody i w pełni zasłużenie sięgnęła po komplet punktów. Teraz przed zawodnikami LKS-u nieco trudniejsze spotkanie. W przyszłą niedzielę do Lubatowej przyjeżdża Suchodół i z pewnością nie będzie to łatwy mecz dla naszej drużyny. Niestety pierwsza część rundy wkracza w decydującą fazę i punkty trzeba zdobywać z każdym rywalem, więc w niedzielne po południe zapowiada się ciekawe widowisko.