- autor: cris77, 2014-08-12 18:08
-
Niestety nie udała się naszym zawodnikom inauguracja sezonu 2014/2015. LKS Lubatowa w pierwszej kolejce przegrał na własnym terenie z Iwlą 1:2.
["info w zakładce "więcej"]
Bez kilku podstawowych graczy i z powrotami Ślwińwkiego i Kasprzyckiego rozpoczęliśmy sezon meczem z Iwlą. Już w pierwszej minucie gry świetnym podaniem popisał się Bartek, ale Szwast w czystej sytuacji uderzył obok słupka. Nie minęła chwila, a po rzucie rożnym słupek uratował przyjezdnych. To były jedne z wielu okazji jakie nasi zawodnicy stworzyli sobie w pierwszej połowie. Mieliśmy na prawdę dobre sytuacje, które powinny być zamienione na bramkę, ale brakowało zimnej krwi lub bramkarz Iwli ratował swój zespół albo ratował go wyżej wspomniany słupek czy poprzeczka po strzale Wiernasza. Godne odnotowania ze strony gości są zapewne strzał zza szesnastki, który w dobrym stylu odbił Michał, a także uderzenie z wolnego, które mogło zaskoczyć naszego bramkarza. Jednak nijak się to miało w porównaniu z okazjami stworzonymi przez nasz zespół. Do przerwy wynik brzmiał remisowy.
Druga odsłona to bardziej wyrówna gra obydwu ekip z szansami każdej ze stron. W końcu niemoc strzelecką przełamał Maks Zygmunt, który precyzyjnym strzałem przy słupku nie dał szans bramkarzowi na skuteczną interwencję. Nasza drużyna wykorzystała wcześniejszy błąd przyjezdnych w obronie i wyszła na zasłużone prowadzenie. Niestety radość nie trwała długo, bo zaledwie dwie minuty później mieliśmy już remis. Złe krycie na naszej lewej stronie wykorzystał jeden z zawodników Iwli pakując piłkę w samo "okienko" bramki Zygmunta. Stracony gol podciął nam zdecydowanie skrzydła i to Iwełka zaczęła sobie lepiej poczynać na boisku, stwarzając przy okazji kilka okazji, które mogła wykorzystać jak np. strzał ich napastnika obroniony przez Michała. W naszych szeregach brakowało takiej płynności i gry jaką oglądaliśmy w pierwszej połowie. Akcje zaczęły być szarpane i niemrawe i w sumie ciężko wymienić jakąś lepszą sytuację do zdobycia bramki. Było kilka strzałów, ale z każdymi w dobry stylu radził sobie bramkarz gości. W jednej z akcji pod bramką rywali tracimy w łatwy sposób piłkę, która okazała się kluczową dla losów spotkania. Iwla wyszła z szybką kontrą i niestety zdobyła gola, kiedy to jej napastnik umieścił z bliskiej odległości piłkę w naszej bramce. Od tego momentu postawiliśmy niemal wszystko na jedną kartę i ruszyliśmy większą ilością graczy do ataku. Nie potrafiliśmy jednak przebić się przez obronę gości, a ci odgryzali się kontrami, które powinni zakończyć zdobyciem bramek. Na nasze szczęście jedną z ich przerwał Krzysiek, a w ostatniej akcji meczu przed utratą trzeciej bramki uratował nas wracający w pole karne Bąk wbijając zmierzającą piłkę do siatki. Więcej szans już nie było i niestety przegraliśmy 1:2.
Dobra pierwsza połowa z wieloma okazjami powinna załatwić kwestię niedzielnego spotkania. Druga odsłona była zdecydowanie słabsza od pierwszej i w konsekwencji musieliśmy z boiska schodzić w roli przegranych. Cieszy na pewno powrót Rafała i Bartka do naszej drużyny, ale martwi też niska frekwencja. Inauguracja sezonu, mecz na własnym stadionie i mieliśmy tylko 14 zawodników do gry. Inną sprawą jest, że w tamtym spotkaniu nie wystąpiło 4 zawodników, którzy byli pierwszym wyborem trenera w ostatnim sezonie. Teraz przed nami piątkowy wyjazd do Wrocnaki, także głowa do góry i pełna mobilizacja na Tornado. Nasi zawodnicy nie będą mieli za wile odpoczynku, bo już w niedzielę wracamy na własny teren kiedy to zagramy z Posadą Górną. Także czeka nas prawdziwy weekend emocji z którego trzeba wyjść zwycięsko by myśleć o czymś więcej aniżeli tylko o spokojnej grze w tej klasie rozgrywkowej.