Dziś tj. 11 czerwca o godz. 15:00 nasza drużyna podejmowała w wyjazdowym spotkaniu lidera grupy II - Wisłok Sieniawę. Po ostatnim spotkaniu z Jasionowem wydawało się, że nasi piłkarze mogą pokusić się o sprawienie niespodzianki na boisku w Sieniawie, jednak nic z tych rzeczy, gdyż miejscowy Wisłok odprawił naszą drużynę z bagażem pięciu bramek.
[info w zakładce "więcej"]
Do spotkania przystąpiliśmy w osłabionym składzie, gdyż nie mogli grać Stasiu Aszlar, Przemek Turek i Marcin Ryglewicz. Jednak jak to się mówi nie ma ludzi nie zastąpionych i miejsce na stopera zajął powracający do kadry Marcin Jakieła. Reszta składu była prawie identyczna jak z Jasionowem tyle, że w ataku wyszedł obok Tadzia, również powracający po ostatniej nieobecności Marcin Zając.
Spotkanie rozpoczęło się od lekkiej przewagi gospodarzy, zresztą nie ma się co dziwić, lider naszej grupy nie mógł pozwolić sobie na wpadkę z naszą drużyną. Groźnie szczególnie było kiedy ich rosły napastnik miał piłkę przy nodze, jednak nasza obrona radziła sobie z zawodnikiem Sieniawy. I już na samym początku mogliśmy przegrywać kiedy to Marcin Jakieła wręcz staranował w polu karnym zawodnika Sieniawy. Sędzia bez namysłu wskazał na 11 metr i tylko pudło zawodnika gospodarzy zachowało nam czyste konto bramkowe. Po małym przestoju LKS próbował skonstruować jakąś akcję i taka też się nadarzyła kiedy to Michał Zima wrzucił piłkę w pole karne, a tam minimalnie był spóźniony Grzesiek Bąk co w konsekwencji przejęli obrońcy. Niestety przewaga Sieniawy rosła z każdą minutą, a to musiało zostać udokumentowane bramką. I tak też się stało kiedy to w 18 min tracimy bardzo głupią bramkę. Najpierw niezbyt daleko piłkę wybił Michał Zygmunt po czym napastnik gospodarzy przejął piłkę na ok. 25 metrze i posunął z nią na róg pola karnego, gdzie uderzył na bramkę. Zaskoczony nasz bramkarz mógł tylko popatrzeć jak futbolówka wpada do siatki. Po bramce obudziła się trochę nasza defensywa konstruując kilka ładnych akcji, niestety żadna z nich nie zakończyła się strzałem na bramkę. Najgorsze dopiero było przed nami, kiedy to po jednej z akcji miejscowych nasz bramkarz wyłapał dośrodkowanie, a potem został brutalnie potraktowany w swoim polu karnym. Niby nic ale w rzeczywistości Michał Zygmunt przypłacił to kontuzją kolana. W jego miejsce wszedł Łukasz Zając, a na bramce stanął nasz kapitan Jarek Zygmunt. Po wejściu Zająca do środka gra trochę nabrała tempa, gdyż nasi szukali w dalszym ciągu swoich szans. Po rzucie rożnym zagroziliśmy po raz kolejny bramce Sieniawy, jednak strzał głową Marcina Zająca był niecelny. Po lekkiej przewadze Lubatowej znów do głosu dochodzą gospodarze i.. strzelają kolejne bramki. Drugiego gola piłkarze Wisłok strzelają po zdecydowanym błędzie J. Zygmunta i Ł.Zająca, który nie przypilnował swojego zawodnika. Natomiast trzecia bramka to popis bocznego arbitra, który za darmo daje bramkę miejscowym. Na ewidentnym spalonym było kilku zawodników Sieniawy, a jeden z nich wpakował piłkę do naszej bramki. 3:0, a sędzia liniowy jak i główny pozostaje niewzruszony mimo protestów naszych zawodników. Jednak później to co się stało chyba nie śniło się nikomu w naszej drużynie. Po jednym z kontrataków piłkarzy Wisłoka, wychodząc sam na sam z Jarkiem, piłkarz gospodarzy próbował go przelobować, a nasz GK odbił piłkę rękami, jednak wszystko było by dobrze gdyby to było w polu karnym, ale tak niestety nie było i sędzia bez wahania pokazał czerwoną kartkę Jarkowi Zygmuntowi. Gramy w 10, a na dodatek bez bramkarza. W tej sytuacji strój bramkarski przywdział Grzesiek Bąk i w ostatniej minucie meczu wykazał się dobrą interwencją kiedy to pewnie wyłapał uderzenie jednego z piłkarzy Sieniawy.
Na druga połowę wychodziliśmy znowu w fatalnych nastrojach. Po pierwszej części gry kontuzji nabawił się Krzysiek Jakubczyk za którego wszedł Benek Tomoń. Gra w 10 i bagaż 3 goli czy mieliśmy jakieś szansę na punkty z Wisłokiem? Jednak nasi wyszli nieco zmotywowani na drugą część gry i udowodnili to kilkoma akcjami. Za nim jednak doszliśmy do głosu swoje okazje miał Wisłok, jednak świetnie spisywał się Grzesiek Bąk broniąc trudne strzały piłkarzy miejscowych. Później tak jak już wspomniałem do głosu doszła Lubatowa, a miejscowi tylko sporadycznie atakowali bramkę Bąka. W szeregach Lubatowej widać było większy spokój przy wymianie podań, akcja były szybsze i tylko pech sprawiał, że piłka nie chciała wpaśc do bramki gopodarzy. Dwójkowa akcja Pernal - Borek, skończyła się minimalnie niecelnym uderzeniem tego ostatniego. W dużym stopniu rozegrał się Marcin Zając, który szukał sobie miejsca czy to po lewej czy po prawej stronie boiska. Dobrze prezentował się też Tadzio, który imponował spokojem przy rozgrywaniu akcji, a także przy przyjęciach i sunięciach na bramkę przeciwnika. Kilka akcji naszych niestety skończyło się przypadkową bramką Sieniawy. Po strzale napastnika, nasz bramkarz dobrze odbił piłkę, jednak przeszkodził mu nieco w tym Daniel Folcik i odbitą piłkę od lewego obrońcy do pustej bramki wpakował zawodnik miejscowych. Wówczas mieliśmy 73 minutę gry. 4:0, a czas pomału dobiegał końca. W 75 min na boisku pojawił się Damian Such w miejsce Michała Zimy. Po bramce nasi piłkarze próbowali kolejnych ataków jednak brakowało tego ostatniego podania lub po prostu precyzji w zagraniu, szczególnie do boku, gdzie ładnie wchodzili Chudziński i Such. Tuż przed 80 minutą gry Wisłok dobił nas. Po ich rzucie rożnym piłkę chciał wybić Damian Such, lecz zrobił to tak niefortunnie, że przelobował Grześka Bąka. Do końca spotkani mimo naszych ataków nic już nie udało się zmienić i wysoka porażka stała się faktem. Po meczu można podziękować tylko Grześkowi Bąkowi, który wybronił na prawdę kilka trudnych jak nie stuprocentowych piłek J.Wacławskiego.
Po takim meczu mówi się trudno. Szkoda bo pierwszą połowę przespaliśmy, ale w drugiej mimo iż graliśmy w 10 to pokazaliśmy na prawdę ciekawa piłkę w której po prostu brakło szczęścia. Szkoda Jarka, który nie zagra w następnym meczu. Miejmy nadzieję, że tylko tego zawodnika nie będzie w Guzikówce. Po meczu nie ciekawe miny mieli także, gracze z Jasionowa i Krościenka, którzy oglądali to spotkanie. Wydawało im się, że możemy ugrać punkty Sieniawie co pozwoli im odrobić stratę właśnie do tego klubu, niestety nie udało się.
Za tydzień mecz w Krośnie, a konkretnie w Guzikówce. Klub ten zrobił postępy i w tym sezonie jest pewny utrzymania w lidze. Miejmy tylko nadzieję, że w niedzielę (14) będą korzystne wyniki dla naszej drużyny co pozwoli nam zachować w dalszym ciągu 12 miejsce w tabeli.
Oczywiście w tą niedzielę nasza Lubatowa nie gra (przypominam dla niewtajemniczonych) dlatego już dziś zapraszam kibiców na mecz do Guzikówki aby i tam wspierali naszych piłkarzy.