- autor: cris77, 2013-10-06 18:07
-
W niedzielę 6 października LKS Lubatowa rozegrał dziesiątą serię gier o mistrzostwo klasy C. Nasi zawodnicy po raz kolejny zawiedli i niestety przegrali ze Szczepańcową 2:1.
["info w zakładce "więcej"]
Pierwsza połowa w wykonaniu naszych zawodników była bardzo słaba. Początkowe minuty wyglądały podobnie do tych, które zobaczyliśmy jeszcze w pierwszej kolejce w meczu z Bóbrką. Gospodarze próbowali najczęściej zagrażać po długich zagraniach i w 5 minucie zdobyli tak bramkę. Strzał głową zawodnika Szczepańcowej obronił Michał, ale przy dobitce nie miał już szans na skuteczną interwencję. Inna sprawa, że w momencie strzału głową na spalonym był zawodnik, który zdobył bramkę, ale boczny arbiter tego nie zauważył. Niespełna 10 minut później błąd naszego stopera i sytuację sam na sam wykorzystał napastnik miejscowych i przegrywaliśmy 0:2. Od tego momentu nasi zawodnicy złapali trochę wiatru w żagle, ale bez większych korzyści. Akcje były mało składne i brakowało pomysłu pod bramką przeciwnika. Z ciekawych sytuacji można wymienić dobry strzał z wolnego Wiernasza, który z trudem obronił bramkarz Szczepańcowej, a także szansę Grześka Zygmunta, który jednak przekombinował i w ostateczności minął się z piłką. Miejscowi oddali jeszcze kilka strzałów na naszą bramkę, ale w większości były one niecelne i tak na prawdę nie zagroziły bramce Zygmunta. Warto jeszcze odnotować, że w końcowych minutach pierwszej połowy za niesportowe zachowanie (między sobą) sędzia wyrzucił z boiska Tomka Kanię i jednego z zawodników Szczepańcowej. Do przerwy 2:0 dla gospodarzy.
Na drugą połowę nasi zawodnicy wyszli bardziej zmobilizowani i na efekty nie musieliśmy długo czekać. Po wrzutce "Gela" z rożnego strzałem głową w słupek trafił Bąk, ale do odbitej piłki dopadł wprowadzony chwilę wcześniej Masłowski i zdobył kontaktową bramkę. Nie minęła chwila i Maciek miał znów dobrą okazję, ale uderzył wprost w bramkarza. Miejscowi też mieli swoje okazje jednak na wysokości zadania stanął po raz kolejny Zygmunt, a zwłaszcza kiedy to po uderzeniu głową jednego z zawodników Szczepańcowej przeniósł piłkę nad poprzeczką. Wyrównanie było blisko po strzale Pernala z rzutu wolnego, ale bramkarz na raty obronił to uderzenie. Wraz z upływem kolejnych minut widać było brak pomysłu na grę naszej drużyny. Gospodarze skutecznie rozbijali nasze ataki, nie pozwalali na wiele i ostatecznie zgarnęli ważny dla siebie komplet punktów.
Dzisiejsze spotkanie było jednym z najsłabszych w wykonaniu zawodników Lubatowej w tej rundzie. Efektem tego jest kolejna porażka, choć myślę, że punkt był w zasięgu naszych graczy, bo przecież mieliśmy też swoje okazje, ale niestety ich nie wykorzystaliśmy. Za tydzień ostatni mecz w rundzie jesiennej i to w dodatku na własnym stadionie. Pasowałoby w końcu przełamać tą fatalną niemoc i na zakończenie pierwszej części sezonu odnieść zwycięstwo, które z pewnością poprawiło nieco morale w drużynie i które pozwoliłoby wciąż liczyć się w czołówce ligowej stawki.