- autor: cris77, 2013-09-02 15:01
-
W niedzielę 1 września LKS Lubatowa rozegrał piątą kolejkę spotkań o mistrzostwo klasy C. Ciekawe widowisko na stadionie w Iwli zakończyło się zwycięstwem naszej drużyny 2:0.
["info w zakładce "więcej"]
Pierwsza połowa to przewaga Lubatowej i tylko nonszalancka postawa naszych zawodników uratowała gospodarzy przed stratą większej ilości bramek. Miejscowi mieli spore problemy także z przedostaniem się w nasze pole bramkowe i tak na prawdę w pierwszej odsłonie nie stworzyli sobie groźnej okazji na zdobycie gola. Z naszej strony dobrych okazji nie wykorzystali m.in. Kuliga, Zima czy Kania. W końcu strzelecką niemoc na gola zamienił Szymek Szwast, któremu piłkę z rzutu wolnego pośredniego wysunął Łukasz Zima, a nasz napastnik oddał precyzyjny strzał koło słupka i mieliśmy 1:0. Sędzia nie podyktował także ewidentnego rzutu karnego za faul na Grześku Zygmuncie w początkowych minutach gry. Mimo to przewaga naszej drużyny była zdecydowana i szkoda, że w końcowych minutach pierwszej połowy mocny strzał Szwasta trafił tylko w spojenie słupka z poprzeczką, bo druga połowa mogła być o wiele spokojniejsza, niż to co zobaczyliśmy po przerwie na stadionie w Iwli.
Od początku drugiej połowy gospodarze chcieli zdobyć jak najszybciej bramkę wyrównującą, która pozwoliłaby im myśleć o czymś więcej niż tylko o remisie w tamtym spotkaniu. W grze naszych było widać sporo nieporadności i mnóstwo niedokładnych podań. Drużyna w żadnym stopniu nie przypominała tej z pierwszej i to miejscowi lepiej poczynali sobie na boisku. Iwełka jednak nie miała pomysłu jak sforsować naszą defensywę,a emocje na stadionie w Iwli zaczęły się dopiero w ok 70 minucie gry. Najpierw groźny strzał głową napastnika Iwełki z trudem obronił Zygmunt, a dobitka innego z zawodników gospodarzy znów padła łupem naszego bramkarza. Kilka minut później Szymek Szwast powinien postawić przysłowiową "kropkę nad i", ale w sytuacji sam na sam uderzył prosto w bramkarza. To nie było koniec emocji w tym meczu, bo chwilę później znów sam na sam wychodzi Łukasz Zima i zostaje sfaulowany tuż przed polem karnym. Sędzia pokazuje tylko żółtą kartkę obrońcy Iwli, a sam poszkodowany strzela z wolnego wysoko nad bramką. Punktem kulminacyjnym meczu mogła okazać się sytuacja chyba z ok. 80 minuty. Zawodnik miejscowych przedarł się naszą prawą stroną boiska, wpadł w pole karne, a tam nasz stoper zahacza go po wykonaniu wślizgu. Sędzia najpierw wskazuje na "wapno", by po krótkiej konsultacji z bocznym pokazać na rzut wolny tuż przed polem karnym. Sytuacja bardzo kontrowersyjna, ale chyba jednak należał się rzut karny dla gospodarzy. Nie mniej jednak szczęście było po naszej stronie, a w 90 minucie spotkania Grzesiek Zygmunt przypieczętował wygraną Lubatowej, zamykając ładnym strzałem w długi róg, dośrodkowanie Dawida Kuligi. Do końca meczu, mimo kilku rzutów wolnych Iwełki, które za każdy razem lądowały w rękach naszego bramkarza, już nic się nie wydarzyło i wygrywamy to wcale nie łatwe spotkanie na stadionie w Iwli.
Podsumowując, brawa dla naszych zawodników za walkę do ostatnich minut oraz za walkę w niełatwych warunkach atmosferycznych (deszcz i wiatr). Na dobrą sprawę mecz mogliśmy rozstrzygnąć w pierwszej połowie i przy wysokim wyniku po przerwie powinniśmy spokojnie kontrować przebieg gry. Tak się jednak nie stało i nasi zawodnicy zafundowali nam bardzo nerwową końcówkę w której jednak udało się przypieczętować wygraną. O tym spotkaniu trzeba już zapomnieć i przygotować się do następnego pojedynku w lidze. W następną niedzielę do Lubatowej przyjeżdża Węglówka, która z pewnością powalczy o korzystny rezultat. Początek meczu o godz. 13.00.