- autor: cris77, 2013-08-25 16:21
-
W niedzielę 25 sierpnia LKS Lubatowa rozegrał czwartą serię gier o mistrzostwo klasy C. Nasi zawodnicy nie przestraszyli się drużyny z Żeglec i zasłużenie wygrali 4:1.
["info w zakładce "więcej"]
Pierwsza połowa to przewaga naszej drużyny. Przyjezdni mieli sporo problemów ze stworzeniem sobie jakiejś klarownej sytuacji pod naszą bramką. Jako pierwszy na listę strzelców powinien wpisać się Tomek Kania, który zamiast przystawić nogę i umieścić piłkę w bramce chciał efektownie piętą zdobyć gola. Później dwukrotnie Żeglce ratował ich bramkarz, który bronił strzały Łukasza Zimy i Grześka Zygmunta. W końcu jednak impas pod bramką gości został przełamany i indywidualną akcją "Gelo" zdobył pierwszą bramkę w tym spotkaniu. Wcześniejsze niewykorzystane okazje mogły się jednak zemścić, bo w ostaniach minutach pierwszej połowy jeden z zawodników Błękitnych po rzucie rożnym trafił głową w spojenie słupka z poprzeczką. Szczęście jednak było po naszej stronie i do szatni schodziliśmy z jednobramkowym prowadzeniem.
W drugiej odsłonie goście dokonali kilku roszad w składzie i od początku chcieli jak najszybciej wyrównać stan meczu. Nasi zawodnicy szybko jednak pokazali kto w tym spotkaniu jest lepszą drużyną. Najpierw ładne zagranie Kani wykorzystał Szwast na raty pokonując bramkarza gości, a później ten sam zawodnik pięknym strzałem z ok. 20 metrów zdobył swoją drugą, a zarazem trzecią bramkę w meczu. Jakby tego było mało w zamieszaniu podbramkowym najlepiej odnalazł się Grzesiek Zygmunt i Błękitni byli na kolanach. Wysokie prowadzenie wprowadziło trochę niepotrzebnego rozluźnienia w naszych szeregach i przez pewien okres gry lepiej na boisku poczynali sobie przyjezdni jednak brakowało im pomysłu na sforsowanie naszej obrony. Sztuka tam udała im się dopiero w ok. 70 minucie spotkania, kiedy to jeden z ich zawodników dograł piłkę z bocznego sektora boiska i niemalże z samej linii bramkowej, gracz Błękitnych umieścił piłkę w siatce Zygmunta. Nasz bramkarz musiał wykazać się jeszcze po jednym z rzutów wolnych, kiedy to przeniósł piłkę nad poprzeczką. Lubatowa miała jeszcze kilka szans na zmianę rezultatu, ale swoich sytuacji nie wykorzystali m.in. "Gelo" i Dawid Turek, który trafił w poprzeczkę bramki przyjezdnych. Do końca meczu nic się już nie zmieniło i to nasi zawodnicy mogli cieszyć się z kompletu punktów.
Podsumowując, kolejne dobre zawody rozegrali nasi zawodnicy. "Diabeł nie okazał się taki straszny jak go malują", a wynik tylko to potwierdza. Widać progres, ale przed nami jeszcze sporo pojedynków dlatego tak jak było mówione wcześniej w hura optymizm nie ma co popadać. W następną niedzielę nasza drużyna jedzie do Iwli i tam również zapowiada się trudne spotkanie. Początek meczu o godz. 13.00.