- autor: cris77, 2012-04-30 13:37
-
W niedzielę tj. 29 kwietnia LKS Lubatowa rozegrał dziewiętnastą kolejką spotkań o mistrzostwo klasy B. Tym razem lepszy od naszej drużyny okazał się vice-lider z Zarzecza ogrywając nas aż 4:0.
["info w zakładce "więcej"]
Po serii rywali z dolnej części tabeli przyszedł czas na drużyny z czołówki. W gorące, ale wietrzne niedzielne po południe do Lubatowej przyjechał vice-lider z Zarzecza.
Nasza drużyna chciała sprawić niespodziankę, ale jak się później okazało nic takiego nie miało miejsca. Po raz kolejny do meczu przystępowaliśmy ze słabą frekwencją podobnie reszta jak w Świerzowej. Od pierwszych minut przyjezdni próbowali grać swoje, ale LKS nie dawał się zaskoczyć. W ok. 25 minucie gry przy sporej zasłudze warunków wietrznych goście obejmują prowadzenie. Piłka uderzona z ok. 40 metra z wolnego kompletnie zaskakuje naszego bramkarza i przegrywamy. Nie minęła chwila, a błąd w defensywie wykorzystuje jeden z zawodników Zarzecza i efektownym strzałem z szesnastki pod poprzeczkę nie daje szans Zygmuntowi na skuteczną interwencję. Po tej bramce Huragan ostudził swoje zapały na naszą bramkę i to my przejęliśmy inicjatywę, ale tak na prawdę nie stworzyliśmy sobie stuprocentowej okazji. Do przerwy 0:2.
Od początku drugiej połowy za kontuzjowanego Szajnę pojawił się Bąk. Kilkanaście minut drugiej połowy było zdecydowanie dla LKS-u choć brakowało sytuacji. Wreszcie nadarzyła się kapitalna okazja na bramkę kontaktową. Zagranie ręką jednego z zawodników Zarzecza błyskawicznie wychwycił sędzia i wskazał na "wapno". Do piłki podszedł "Tygrys" i uderzył zbyt mocno czego efektem był strzał w poprzeczkę. Jęk zawodów na stadionie bo to przecież drugi karny nie wykorzystany w tej rundzie. W odpowiedzi goście wykorzystują jedną z kontr i strzelają trzecią bramkę. W tym momencie chyba już nikt nie wierzył w odmienienie losów tego spotkania. Nasi próbują, walczą, ale tego dnia tylko Zarzecze strzela bramki. Znów błąd w obronie i jest 0:4. Wcześniej po ładnej "klepce" swoją okazję zmarnował Damian Pernal. Później strzelał jeszcze dwuktronie Tomek Kania, ale raz bramkarz z trudem sparował piłkę na poprzeczkę, a raz zabrakło po prostu szczęścia. Nie udaje nam się strzelić kontaktowej bramki i przegrywamy kolejny mecz
.
Chęć sprawienia niespodzianki to za mało żeby ograć vice-lidera. Zarzecze po prostu wykorzystało nasze błędy, bo wielkiego meczu nie zagrali. Były momenty, że też rozpaczliwie się bronili, ale tego to oni strzelili więcej bramek i wygrali. Po raz kolejny martwi brak koncentracji, zachowania zimnej krwi przy wykonywaniu "jedenastki" Dwa tygodnie temu mieliśmy piłkę meczową z Draganową i zamiast 2:0, skończyło się podziałem punktów. Teraz była trochę inna sytuacja, ale kto wie co wydarzyło by się przy wyniku 1:2.
Teraz przed Lubatową ciężki wyjazd do Dębowca, który już w najbliższy czwartek 3 maja. Mamy nadzieję, że nasi zawodnicy pojadą na trudny teren jeszcze bardziej zmobilizowani i do Lubatowej przywiozą punkty.