- autor: cris77, 2011-09-26 19:39
-
W niedzielę tj. 25 września LKS Lubatowa rozegrał siódmą kolejkę spotkań o mistrzostwo klasy B. Tym razem nasi zawodnicy musieli uznać wyższość rywala z Dębowca, który ograł LKS 2:1.
["info w zakładce "więcej"]
Mecz bardzo przypominał jeszcze niedawny pojedynek ze Świerzową. Słaba gra w pierwszej połowie i zdecydowanie lepsza w drugiej, jak się później okazało nie przyniosła żadnej korzyści.
Początek spotkania to prawdziwy nokaut naszej drużyny. Zawodnicy Dębowczanki w 10 minut strzelili 2 gole, a do końca pierwszej połowy mogli zdobyć jeszcze dwie bramki. Szczęście było jednak po naszej stronie, mimo to na przerwę schodziliśmy w kiepskich humorach. Trudno również wspomnieć jakąś dobrą okazję do strzelenia bramki w wykonaniu LKS-u. Nasze strzały zazwyczaj kończyły się albo w rękach bramkarza, albo za siatką stadionu.
Na samym początku drugiej połowy w miejsce Michała Franczyka pojawił się Damian Jakieła. Podobnie jak z Jasiołką, druga część należała do Lubatowej. Stworzone sytuacje w nijaki sposób nie chciały zamienić się na bramkę. Goście mogli dobić naszą drużynę, ale świetną interwencją popisał się Michał Zygmunt. W 60 minucie trener desygnował do gry Grześka Bąka w miejsce Tomka Kani. Napór LKS-u trwał, aż wreszcie jedna z akcji zakończyła się golem. Z lewej strony piłkę zagrał w stronę bramki Michał Bieszczad i ku zdziwieniu futbolówka przelobowała bramkarza Dębowczanki. Trudno powiedzieć czy był to strzał czy wrzutka. Nie mniej jednak kontaktowy gol jeszcze bardziej uskrzydlił miejscowych, ale bramka Dębowca była jak zaczarowana. Znów z dobrej strony pokazał się Bieszczad, ale tym razem na nasze nieszczęście trafił w słupek. Szansę miał jeszcze Jakieła, ale z pomocą bramkarzowi przyszła poprzeczka. Kilka okazji nie wykorzystał również Zając, strzelając w dobrych sytuacjach wysoko nad bramką przyjezdnych. Mimo doliczonego czasu gry, Lubatowa nie potrafiła już wyrównać stanu gry i przegrała drugi raz z rzędu w tym sezonie.
Podsumowując, LKS traci znów ważne punkty w rozgrywkach. Kolejny raz "budzimy się" dopiero w drugiej połowie, przy okazji marnując dobre sytuacje gwarantujące korzystny rezultat. Z taką grą daleko się nie zajedzie. Nie ma co ukrywać, że zespół Dębowczanki nie leży naszym zawodnikom, w prawdzie przegraliśmy już z nim trzeci raz na własnym boisku. Dodać również należy, że niektórym zawodnikom przydałby się trening bo niestety, ale widoczne są ich braki.
W następną niedzielę Lubatowa jedzie do Moderówki. Początek spotkania już o godz. 11.00.